sobota, 28 września 2013

6

   To takie śmieszne uczucie, kiedy pragnie się czegoś, a raczej kogoś bardziej niż jedzenia. Kiedy patrzy się na niego, jak oddycha, jak ma lekko rozchylone usta, zamknięte oczy. Jak śpi. I ma się taką wewnętrzną ochotę, aby podejść do tej osoby i pogładzić po idealnej twarzy, albo nawet położyć się obok tej osoby i otulić ją swoim ciepłem, wyszeptać, że się ją kocha jak jedzenie. Ale kiedy się już wstanie i podejdzie to tej osoby, zauważa się jakąś niewidzialną barierę, której za nic nie może przekroczyć, barierę przyjaźni. I śmieszne uczucie przeradza się w straszny ból, cierpienie. I ma się ochotę zrobić coś głupiego, coś co kiedyś wydawało się niezrozumiałe, a teraz tak bliskie. Ale jednak się tego nie robi. Bo ma się nadzieję, że ta bariera w końcu pęknie.
  Ron tamtej nocy mało spał, a raczej w ogóle nie spał. Po części z powodu tego pokoju, który przyprawiał go o dreszcze, po części tego, że nie było mu wygodnie i nie miał swojego misia, ale najważniejszym powodem była obecność Hermiony. Co jeśli coś się stanie? Zmrużenie oka nie wchodzi w grę. Kiedy tylko wzeszło słońce, najciszej jak potrafił wyszedł z pokoju i wrócił do swojego łóżka. Tak, aby jeśli ktoś przyjdzie go obudzić, nie dowiedział się, że spędził noc z Hermioną. A raczej "spędził noc z Hermioną", no bo czy można to tak nazwać? Spali od siebie oddzieleni całymi metrami i chłopak ledwo słyszał jej oddech, ale jednak była to noc z Hermioną... W jednym pokoju.
  Tydzień później nadszedł pierwszy września. Już rano można było wyczuć nerwową atmosferę, kiedy Ron przyszedł w piżamie na śniadanie.
- Dzień dobry - burkną zaspany.
- A ty co? Jeszcze w piżamie?! Chcesz żebyśmy przez ciebie się spóźnili?! - krzyknęła Molly, tak, że Rudy się rozbudzi.
- No, mamo, przestań.
- Marsz do pokoju! I załóż to co dla ciebie przygotowałam! - krzyknęła, a chłopak wycofał się z kuchni szepcząc pod nosem: "co za baba"
- Co powiedziałeś?! - krzyknęła pani Weasley, kiedy chłopak był na schodach.
- Nic, nic, tylko, że przygotowałaś dla mnie piękne ubranie - odkrzyczał, ale zaraz potem sobie przypomniał, że wczoraj do nocy siedział z Harrym i Hermioną na podwórku i kiedy wrócili  do Nory, Molly była na nich bardzo zła, więc od razu wszedł do łóżka i nie miał jak zobaczyć ubrania, które mu matka przyszykowała. - To znaczy na pewno jest piękne!
Kiedy wszedł do swojego  pokoju, ucieszył się, ponieważ spodziewał się czegoś gorszego. Na krześle leżały nowe dżinsy i jasna koszulka. Kiedy był już gotowy wyszedł z pokoju.
- Cześć Ron - Hermiona właśnie schodziła po schodach. Była ubrana w czarną spódniczkę i czerwoną bluzkę w czarne paski, do tego czarne zakolanówki i białe trampki. Włosy miała upięte w wysoki kok. Parę kosmyków wyślizgnęła się z uścisku i opadło jej na twarz, założyłą je za ucho i podeszła do przyjaciela uśmiechając się. Bardzo ładnie pachniała.
- Cześć Hermiono - powiedział trochę osłupiony.
- Cieszysz się, że wracamy do Hogwartu?
- Może trochę... A ty?
- Nie - zaczęli schodzić  po schodach w dół, do kuchni.
- Ty Hermiona Jean Granger, nie chcesz wrócić do szkoły?
- Jakoś tak wyszło, a poza tym, przecież ludzie się zmieniają - odpowiedziała z uśmiechem. Doszli do kuchni i się rozdzielili, usiedli na przeciwko siebie. Przy śniadaniu panowała bardzo napięta atmosfera. Molly próbowała wszystkich pośpieszać. Po posiłku wszyscy pojechali na King Cross. Do Hermiony przyjechali rodzice, aby się z nią pożegnać i Ron, Hermiona, Harry i Ginny wsiedli do czerwonego pociągu. Ginny zniknęła, a przyjaciele usiedli w przedziale z Nevillem i Luną. Ron i Hermiona musieli zaraz potem iść na spotkanie prefektów.
   Spotkania odbywały się w pierwszym przedziale, chyba najlepszym. Jechali nim nauczyciele, pracownicy Hogwartu i prefekci.
- Proszę się ubrać w szaty - powiedziała Mcgonagall - I to szybko, bo i tak już jesteście spóźnieni!
Więc przyjaciele pobiegli po szaty.
- Musimy się śpieszyć- szepnęła Hermiona.
- Niby czemu?
- Nie widziałeś?! Wszyscy prefekci już tam byli!
- No.... I?
- Czemu wszyscy byli w szatach?! A nam nikt nie powiedział, że trzeba je założyć?! - szli korytarzem, ale Ron zatrzymał Hermionę.
- Coś się stało?
- Czemu nikt nam nie powiedział, że trzeba założyć, te cholerne szaty?! - zaczęła płakać.
- Hermiono...
- To wszystkie przez te szaty....
- Co się stało? -zapytał.
- Szaty się stały... - szlochała jeszcze bardziej - To wszystko przez te cholerne szaty...
Ron objął ją tak, że jej dłonie i policzek spoczywał na jego klatce piersiowej. Nie myślał co robi, po prostu działał.
- Hermiono, co się stało?
- Nie wiem... Nie chce wracać do Hogwartu, nie chce się uczyć... Wolałabym zostać w moim mugolskim domu... Pod kołdrą... I nic więcej nie robić...
Ron kołysał się lekko z Hermioną, a ona uciszała się niczym małe dziecko, a kiedy przestała płakać podniosła głowę, a Rudy ją puścił.
- Już okej? - zapytał ocierając jej ostatnią łzę kciukiem.
- Nie, ale powinniśmy już iść, bo jesteśmy bardzo spóźnieni.
Na spotkaniu nie było nic ciekawego i szybko się skończyło, a Ron i Hermiona wrócili do przedziału, gdzie byli Luna i Nevill. Harrego nie było, poszedł gdzieś i nie wrócił do momentu, kiedy pociąg dojechał do Hogsmeade. Ron i Hermiona czekali na czarnowłosego pod pociągiem, ale nie przyszedł, a podjechał właśnie ostatni powóz.
- Na pewno już jest w Hogwarcie - powiedział Ron.
- Jeśli tak myślisz...
Kiedy dojechali do Hogwartu, Harrego nigdzie nie było. Dumbledore powiedział już wszystko, a Harrego nadal nie było. Ron nie bardzo się tym przejmował. Przez tą całą podróż bardzo zgłodniał, więc sobie na luzie jadł.
- Ron! - zdenerwowała się brązowowłosa.
- No coo?
- Nie ma Harrego!
- No wiem.
- Powinniśmy coś zrobić!
- Po co? Harry nie jest małym dzieckiem, znajdzie się.
  Kiedy Harry się "znalazł", a Ron i Hermiona oprowadzili pierwszoroczniaków przyszedł czas na odpoczynek - sen. Ale Ron nie mógł zasnąć. Przypomniał sobie jak objął Hermione, poczuł jej zapach, jej serce, jej drżenie... To było takie... Fajne. Ale męczyło go to. Nie powinien tak robić. Harry raczej by tak nie zrobił. Pewnie tego nie chciała. Pewnie dusiła się w jego uścisku... Uch, to straszne. A jak dotkną jej policzka ocierając łzę... Był taki gładki i przyjemny... Ale nie powinien tak robić i nie o tym myśleć.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 23.59, a mnie jakoś wena naszła... O już jest 00.00... Powinnam iść spać :/ No... Ale jakoś tak sobie popisałam dzisiaj i w sumie to jestem z siebie zadowolona.
W styczniu postanowiłam sobie, że rok 2013 będzie PERFEKCYJNYM rokiem i tak jest. Koncert Justina Biebera, "perfekcyjny" blog o Ronie i Hermionie (XD), perfekcyjna średnia na koniec roku, perfekcje gimnazjum, perfekcyjne wakacje... A w grudniu spełni się jedno z moich marzeń, jadę do Londynu. I wiem, że to strasznie dziwne, ale "JARAM SIĘ", przepraszam, ale musiałam to napisać, no nie mogłam wytrzymać... Życzę Wam perfekcyjnego nadchodzącego tygodnia XD
Zapraszam na mój ask, mojego bloga na tumblr, bo ostatnio często tam jestem < 3



Pozdrawiam,
Stokrotka <3



I jeszcze chciałabym się dowiedzieć.... Pisze się "Harrego", czy "Harry'ego"? : D





















BUM! =^.^=





poniedziałek, 23 września 2013

5

   Wakacje mijały szybko, za szybko. Za szybko. Hermiona leniwie przewracała się w łóżku. Dziś zaliczyła kolejny nudny dzień. No bo ile można grać w miniquidditcha? A książki już dawno się skończyły brązowowłosej. Chciała udać się do jakiej księgarni, ale pani Weasley uznała to za bardzo niebezpieczne. Potem dziewczyna uznała, że kobieta miała rację. Na szczęście jutro wszyscy wybierają się na Pokątną kupić książki, nowe szaty, a przede wszystkim odwiedzić sklep Freda i Georga.
  - Ej, Ginny, śpisz? - szepnęła Hermiona.
- Yhym... - jęknęła ruda.
- Ja jakoś nie mogę. Zejdę na dół, okej?
- Yhym...
Hermiona wyszła z pokoju. Dzisiaj późno wstała. Weszła do kuchni i oceniła, że Molly musiała niedawno oprosić pomieszczenie, jednak nie zamierzała już wracać, bo zgasiła światło. Hermiona zrobiła sobie kakao i usiadła na kanapie w salonie. Przyciągnęła kolana do brody, a kubek z kakaem trzymała pomiędzy nogami, a brzuchem, wytwarzał przyjemne ciepło.
  Za tydzień wraca do Hogwartu. Zawsze czuła ekscytacje, szczęście, ale teraz coś ją dręczyło. Jakby nie chciała wracać do szkoły, do nauki. A przecież to jej życie, kocha się uczyć. Wzięła duży łyk ciepłego napoju i wstała. Podeszła do jednego z kredensów, w którym mieściły się książki. W tym akurat były albumy, notatniki, stare pergaminy i kurz. Wyjęła jeden z albumów i usiadła na kanapie odkładając kubek na stolik. Otworzyła księgę i poczuła dużo kurzu. Pomyślała, że Weasley'owie rzadko zaglądali do tego albumu. Przeglądała ruszające się zdjęcia. Mały Ron, mała Ginny, pani Weasley, która w ogóle się nie zmienia, wszyscy machali w jej stronę. Album był bardzo duży, a Hermiona obejrzała już chyba jego połowę. W pewnym znużył ją sen.
- Hermiona?
- Co?
- Hermiona!
- Ron.
- No hej - Ron stał nad brązowowłosą i szczerzył zęby w uśmiechu.
- Która godzina? - wstała przecierając twarz.
- Trzecia w nocy.
- To co ty tu robisz?
- Zachciało mi się pić, a gdy zszedłem do kuchni zauważyłem, że w salonie paliło się światło. Na kanapie ty leżałaś, więc zabrałem z ciebie ten CIĘŻKI album i cię obudziłem - opowiedział spokojnie - A tak właściwie to dlaczego śpisz w salonie? Za albumem?
- Nie mogłam zasnąć więc zeszłam tutaj wieczorem, a raczej w nocy i oglądałam wasze zdjęcia.
- Ahaaaaa.... - chłopak usiadł obok przyjaciółki.
- Chyba już pójdę do pokoju.
- Nie, nie nie idź... To znaczy lepiej nie idź, bo obudzisz Ginny.
- Masz rację, prześpię się tutaj.
- Myślałem bardziej, że możesz spać w pokoju Billa. Bo wiesz, jest pusty.
- Dobry pomysł. Zaprowadzisz mnie tam? Bo nigdy nie byłam w jego pokoju - zaśmiała się.
- Dobra, chodź.
Ron wstał i podał rękę brązowookiej.
- Nadal chce ci się pić? Bo mam kakao, ale zimne.
- Chętnie.
Rudy zaprowadził dziewczynę na najwyższe piętro Nory. Pokój Billa mieścił się na poddaszu, tak, gdzie Hermiona nigdy nie była. Ron otworzył drzwi, a oczom dziewczyny ukazał się duży, ciemny pokój. Miał dużo okien, duże łóżko, szafę, biurko, półkę z książkami, kanapą i dużo kartonów, po brzegi wypełnionymi różnymi przedmiotami. Kiedy Ron zapalił światło Hermiona zauważyła, że ściany są obklejone plakatami smoków, zdjęć i jakimiś papierami.
- Ojejku - szepnęła dziewczyna.
- Nieźle nie? Kiedy Bill jeszcze tu mieszkał lubiłem siedzieć w jego pokoju. Jest duży i ma ładny widok. Mama teraz stara się tu czasem sprzątać, ale i tak jest kurz.
- Rozumiem.
Hermiona podeszła do okna. To prawda, piękny widok. Widać sad, staw, pola... Pięknie.
-  Naprawdę mogę tu dzisiaj spać?
- Tak, nikt tu nie śpi.
Usiadła na łóżku.
- Dzięki Ron - powiedziała z uśmiechem.
- Spoko, obudzę cię rano jak będziemy wyjeżdżać - otworzył drzwi i zgasił światło - Dobranoc.
Hermiona chwilę siedziała w ciemności.
- Ron. - powiedziała, a chłopak od razu otworzył drzwi, jakby pod nimi siedział.
- Co?
- Możesz ze mną chwilę posiedzieć? - chłopak zapalił światło, zamkną drzwi i usiadł na skraju łóżka, a Hermiona wgramoliła się pod kołdrę.
- Wiedziałem, że mnie zawołasz.
- Skąd?
- Też się tu boję spać.
- I dlatego mnie tu przyprowadziłeś?
- Nooo...
- Ronaldzie!
- Co?
- Za karę śpisz ze mną! -  zaraz pożałowała tego co powiedziała.
- No weź.
- Nie!
- No dobra.
Podszedł do jednego z kartonów i wyją kilka poduszek i koc, położył je na kanapie.
- Ale śpimy z zapalonym światłem.
- Hahahaha! Boisz się!
- Sama się boisz!
- Ale ja mogę, a wiesz dlaczego? Bo jestem dziewczyną!
- No i?
- To takie smutne, że uświadomiłeś to sobie dopiero na czwartym roku... Jesteś takim bystrzakiem, Ronaldzie...
- Dobra, powiedziałem tak tylko dlatego, że nie wiedziałem jak cię zaprosić, a ty to dobrze wiesz - Ron się położył, więc Hermiona. Ona też się położyła.
- Ale zaprosił mnie już Wiktor.
- No i co?
- Nie mogłam mu odmówić. To by nie było taktowne.
- A ty niby wiesz co jest taktowne, a co nie...
- Ronaldzie, uważasz, że nie jestem taktowna?!
- Dobranoc - odpowiedział.
- Dobranoc.
   Hermiona bardzo się zdenerwowała. Jak on mógł sądzić, że nie jest taktowna?  Nie miał przecież do tego prawa! Najgorsze było to, że w tej ciszy słyszała jego oddech, jego pomruki. Wiedziała, że czuje do tego drania coś więcej niż przyjaźń, co było okropne. Okropne, okropne, okropne. Jak można się zakochać w tym kretynie? Uhhh... Ale jednak, ma ładne oczy... ładny uśmiech... potrafi być miły... i uroczy.... Nie! Koniec tego!
  Kiedy dziewczyna rano się obudziła, Rona nie było w pokoju, a kiedy się spotkali oboje udawali, że nie pamiętają o rozmowie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KRÓTKI, WIEEEEEEEEEEEEEEEEM.
Miał być wczoraj, to też wiem. Ale byłam taaaaka padnięta.... W sobotę z przyjaciółmi zorganizowałam maraton HP, no ale mieliśmy pewne problemy i zaczęliśmy oglądać o 21. Poszliśmy spać po 2, a rano dokończyliśmy maraton. Niby nic, ale straszliwie chciało mi się spać.
W szkole co raz lepiej, tylko dużo nauki.
Nie wiem co jeszcze napisać.... Źle się czuję i jestem zmęczona, więc przepraszam za wszystkie błędy, mam nadzieję, że wybaczycie.
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY JĘZYKOWE, ORTOGRAFICZNIE I INNE TAKIE. NIE MAM SIŁY SPRAWDZAĆ TEKSTU. przepraszam.

Pozdrawiam,
Stokrotka <3
  

niedziela, 8 września 2013

4

- Hermiona! Hermioooon!
- Coooo? - zapytała zaspana brązowowłosa.
- Od paru minut próbuję cię obudzić! - teraz dziewczyna otworzyła oczy. No tak, Ginny.
- Przepraszam - szepnęła Hermiona i próbowała wstać z łóżka. Na podłogę zleciały dwie książki. Musiała wieczorem niechcący zasnąć czytając.
- Nic się nie stało - zaśmiała się ruda - Tylko jemy już śniadanie.
- Dobrze, zaraz zejdę, tylko się ogarnę.
Ginny wyszła, a Hermiona podeszła do okna. Zapowiadał się słoneczny dzień, więc wyciągnęła czarną spódniczkę i białą bluzkę. Szybko się ubrała, związała włosy w wysoki kok, bez czesana ich ("No, bo poco?") i zbiegła do kuchni.
- Dzień dobry - powitała wszystkich z uśmiechem. Przejechała wzrokiem po stole, zostało jedne wolne miejsce - obok Rona.  Popatrzyła na przyjaciela i w tym samym momencie on popatrzył na nią. Posłała mu serdeczny uśmiech i usiadła na swoje miejsce. Dziewczyna siedziała na przeciwko pana Weasley, który czytał gazetę, więc czytała ją z drugiej strony.
- To... Mamo - zaczął Ron.
- Tak? - zapytała wstając od stołu i zanosząc swój talerz do zlewu.
- Kiedy przyjedzie Harry? - powiedział to bardzo szybko i Hermiona miała wrażenie, że długo się zbierał, by zadać to pytanie.
- To Molly wam nie powiedziała? - Artur odłożył szybko gazetę. Brązowowłosa nie była zadowolona, ponieważ była w połowie zdania.
- O czym? - spytała Ginny.
- Harry przybył w nocy.
- Coo? - zerwał się Ron, a za nim Hermiona. Ginny też już wstała, ale Fleur ją zatrzymała.
- Nie chciałam wam mówić, bo chciałam, żeby się wyspał! - usłyszeli jeszcze krzyk Molly.
Ron był już przy drzwiach i chciał je otworzyć, ale Hermiona go złapała za ręce.
- Zaczekaj! - syknęła, bojąc się, że może obudzić Harry'ego - A może on naprawdę jeszcze śpi? Twoja mama powiedziała, że przybył w nocy.
Ron się nie odezwał. Tylko patrzył na Hermiona, a raczej w jej oczy, co skłoniło dziewczynę, żeby patrzyła w jego. "Nie, tylko nie to..." - pomyślała. Zauważyła, że dzisiaj są jeszcze bardziej błękitne. Jak niebo w letni poranek. Takie czyste i... piękne.
- Ładnie dzisiaj wyglądasz - szepnął chłopak, a Hermiona głośno nabrała powietrza, jakby zaraz miała się rozpłakać nie odwracając wzroku. Nagle się ocknęła i zabrała dłonie.
- Prze-przepraszam...
- Nie, nic... Tyko...
- Nie, nie... To trudno, jeśli Harry śpi, obudzimy go - powiedziała Hermiona z wymuszonym uśmiechem, patrząc gdzieś w bok, żeby tylko uniknąć wzroku przyjaciela. PRZYJACIELA. I nikogo więcej. Bo to jej przyjaciel. On otworzył drzwi i wparował do pokoju.
*
Po obiedzie cała trójka poszła nad staw. Ginny też chciała iść, ale znów Fleur ją zatrzymała.
- A co tam u was? - Spytał Harry. Hermiona tylko wzruszyła ramionami, a Ron burknął coś w stylu "okej".
- Stało się coś?
- No wiesz... Hermiona nie jest zadowolona z wyników owumenów - zaśmiał się Ron.
- Nie bądź wredny! - syknęła. 
- Wieeesz... Nie możesz być ze wszystkiego najlepsza - powiedział Harry, ale szybko zamilkł, kiedy zobaczył jak dziewczyna na niego popatrzyła. 
Kiedy wreszcie doszli do stawu, weszli na most i usiedli.
- Ciekawe, czy ciepła woda - zastanowił się Harry.
- Na pewno. To mały zbiornik i szybko się nagrzewa - odpowiedziała Hermiona, a Ron i Harry przewrócili oczami.
- Mogliśmy wziąć stroje kąpielowe - oznajmił zielonooki. 
- Ja nie chcę się kąpać.
- Ja też nie.
- To ja pójdę po strój, okej? Zaczekacie? 
"Proszę nie idź, proszę nie idź, proszę nie idź" - modliła się.
- Spoko.
I Harry odszedł.
- Coś się stało, Hermiono? 
- Sam sobie już odpowiedziałeś.
- No, weź. Nie obrażaj się - uśmiechnął się do dziewczyny.
- Nie chodzi o to. No, bo ty mnie ciągle obrażasz...
- Wcale nie.
- ... Tylko powiedz mi jedno, Ron. Czemu tylko wtedy kiedy jest z nami Harry?
- No.. Bo... Phhh... Jakoś tak.
Hermiona zmierzyła Rona wzrokiem.
- No weź.
- Co mam wziąć?
- No nie obrażaj się na mnie.
- No pewnie. Przecież mam tak codziennie. Przy Harrym.
- Przestań. Hermiono, lubię cię, okej? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i czasami mówię zanim pomyślę.
- Yhym.
- Okej?
- Yhym.
- Napewno?
Hermiona popatrzyła na Rona. Położyła rękę na jego ramieniu, potem drugą. I... popchnęła z całej siły, co spowodowało, że rudy wpadł do wody.
- Hahaha.... - śmiała się strasznie głośno, kiedy wynurzył się z wody tak samo uśmiechnięty. Podpłyną do dziewczyny i pociągną ja za nogi. Dziewczyna z pluskiem wpadła do wody.\
- Hahaha, i kto tu się śmieje?
- O! Ja przychodzę, wy beze mnie się kąpiecie! - usłyszeli głos Harry'ego - I to w ubraniach!
- Chodź do nas, Harry!
I tak bawili się jak małe dzieci. Zapominając o problemach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Nie ukrywam, że mogą być błędy, ale pisałam to na kartkach papieru i dopiero teraz przepisałam, a jestem tak zmęczona, że nie sprawdzam. Krótki rozdział. Wiem. ZNÓW!
Ale myślę, że lepiej taki niż żaden, prawda?
Tak jak już pisałam: nie jest chyba żadną tajemnicą, że mam 13 lat i poszłam teraz do gimnazjum. Jest mi teraz bardzo ciężko i czuję się tak samo jak na początku wakacji, kiedy zawiesiłam bloga. Ale obiecałam sobie, że drugi raz tego nie zrobię. Nie w tak krótkim czasie. No więc rozdziały będą pojawiały się średnio co tydzień, ale krótkie. Mam nadzieję, że się nie obrazicie ;3 No... Więc to chyba tyle :> Dziękuję, za wszystko.
Pozdrawiam,
Stokrotka <3