poniedziałek, 23 września 2013

5

   Wakacje mijały szybko, za szybko. Za szybko. Hermiona leniwie przewracała się w łóżku. Dziś zaliczyła kolejny nudny dzień. No bo ile można grać w miniquidditcha? A książki już dawno się skończyły brązowowłosej. Chciała udać się do jakiej księgarni, ale pani Weasley uznała to za bardzo niebezpieczne. Potem dziewczyna uznała, że kobieta miała rację. Na szczęście jutro wszyscy wybierają się na Pokątną kupić książki, nowe szaty, a przede wszystkim odwiedzić sklep Freda i Georga.
  - Ej, Ginny, śpisz? - szepnęła Hermiona.
- Yhym... - jęknęła ruda.
- Ja jakoś nie mogę. Zejdę na dół, okej?
- Yhym...
Hermiona wyszła z pokoju. Dzisiaj późno wstała. Weszła do kuchni i oceniła, że Molly musiała niedawno oprosić pomieszczenie, jednak nie zamierzała już wracać, bo zgasiła światło. Hermiona zrobiła sobie kakao i usiadła na kanapie w salonie. Przyciągnęła kolana do brody, a kubek z kakaem trzymała pomiędzy nogami, a brzuchem, wytwarzał przyjemne ciepło.
  Za tydzień wraca do Hogwartu. Zawsze czuła ekscytacje, szczęście, ale teraz coś ją dręczyło. Jakby nie chciała wracać do szkoły, do nauki. A przecież to jej życie, kocha się uczyć. Wzięła duży łyk ciepłego napoju i wstała. Podeszła do jednego z kredensów, w którym mieściły się książki. W tym akurat były albumy, notatniki, stare pergaminy i kurz. Wyjęła jeden z albumów i usiadła na kanapie odkładając kubek na stolik. Otworzyła księgę i poczuła dużo kurzu. Pomyślała, że Weasley'owie rzadko zaglądali do tego albumu. Przeglądała ruszające się zdjęcia. Mały Ron, mała Ginny, pani Weasley, która w ogóle się nie zmienia, wszyscy machali w jej stronę. Album był bardzo duży, a Hermiona obejrzała już chyba jego połowę. W pewnym znużył ją sen.
- Hermiona?
- Co?
- Hermiona!
- Ron.
- No hej - Ron stał nad brązowowłosą i szczerzył zęby w uśmiechu.
- Która godzina? - wstała przecierając twarz.
- Trzecia w nocy.
- To co ty tu robisz?
- Zachciało mi się pić, a gdy zszedłem do kuchni zauważyłem, że w salonie paliło się światło. Na kanapie ty leżałaś, więc zabrałem z ciebie ten CIĘŻKI album i cię obudziłem - opowiedział spokojnie - A tak właściwie to dlaczego śpisz w salonie? Za albumem?
- Nie mogłam zasnąć więc zeszłam tutaj wieczorem, a raczej w nocy i oglądałam wasze zdjęcia.
- Ahaaaaa.... - chłopak usiadł obok przyjaciółki.
- Chyba już pójdę do pokoju.
- Nie, nie nie idź... To znaczy lepiej nie idź, bo obudzisz Ginny.
- Masz rację, prześpię się tutaj.
- Myślałem bardziej, że możesz spać w pokoju Billa. Bo wiesz, jest pusty.
- Dobry pomysł. Zaprowadzisz mnie tam? Bo nigdy nie byłam w jego pokoju - zaśmiała się.
- Dobra, chodź.
Ron wstał i podał rękę brązowookiej.
- Nadal chce ci się pić? Bo mam kakao, ale zimne.
- Chętnie.
Rudy zaprowadził dziewczynę na najwyższe piętro Nory. Pokój Billa mieścił się na poddaszu, tak, gdzie Hermiona nigdy nie była. Ron otworzył drzwi, a oczom dziewczyny ukazał się duży, ciemny pokój. Miał dużo okien, duże łóżko, szafę, biurko, półkę z książkami, kanapą i dużo kartonów, po brzegi wypełnionymi różnymi przedmiotami. Kiedy Ron zapalił światło Hermiona zauważyła, że ściany są obklejone plakatami smoków, zdjęć i jakimiś papierami.
- Ojejku - szepnęła dziewczyna.
- Nieźle nie? Kiedy Bill jeszcze tu mieszkał lubiłem siedzieć w jego pokoju. Jest duży i ma ładny widok. Mama teraz stara się tu czasem sprzątać, ale i tak jest kurz.
- Rozumiem.
Hermiona podeszła do okna. To prawda, piękny widok. Widać sad, staw, pola... Pięknie.
-  Naprawdę mogę tu dzisiaj spać?
- Tak, nikt tu nie śpi.
Usiadła na łóżku.
- Dzięki Ron - powiedziała z uśmiechem.
- Spoko, obudzę cię rano jak będziemy wyjeżdżać - otworzył drzwi i zgasił światło - Dobranoc.
Hermiona chwilę siedziała w ciemności.
- Ron. - powiedziała, a chłopak od razu otworzył drzwi, jakby pod nimi siedział.
- Co?
- Możesz ze mną chwilę posiedzieć? - chłopak zapalił światło, zamkną drzwi i usiadł na skraju łóżka, a Hermiona wgramoliła się pod kołdrę.
- Wiedziałem, że mnie zawołasz.
- Skąd?
- Też się tu boję spać.
- I dlatego mnie tu przyprowadziłeś?
- Nooo...
- Ronaldzie!
- Co?
- Za karę śpisz ze mną! -  zaraz pożałowała tego co powiedziała.
- No weź.
- Nie!
- No dobra.
Podszedł do jednego z kartonów i wyją kilka poduszek i koc, położył je na kanapie.
- Ale śpimy z zapalonym światłem.
- Hahahaha! Boisz się!
- Sama się boisz!
- Ale ja mogę, a wiesz dlaczego? Bo jestem dziewczyną!
- No i?
- To takie smutne, że uświadomiłeś to sobie dopiero na czwartym roku... Jesteś takim bystrzakiem, Ronaldzie...
- Dobra, powiedziałem tak tylko dlatego, że nie wiedziałem jak cię zaprosić, a ty to dobrze wiesz - Ron się położył, więc Hermiona. Ona też się położyła.
- Ale zaprosił mnie już Wiktor.
- No i co?
- Nie mogłam mu odmówić. To by nie było taktowne.
- A ty niby wiesz co jest taktowne, a co nie...
- Ronaldzie, uważasz, że nie jestem taktowna?!
- Dobranoc - odpowiedział.
- Dobranoc.
   Hermiona bardzo się zdenerwowała. Jak on mógł sądzić, że nie jest taktowna?  Nie miał przecież do tego prawa! Najgorsze było to, że w tej ciszy słyszała jego oddech, jego pomruki. Wiedziała, że czuje do tego drania coś więcej niż przyjaźń, co było okropne. Okropne, okropne, okropne. Jak można się zakochać w tym kretynie? Uhhh... Ale jednak, ma ładne oczy... ładny uśmiech... potrafi być miły... i uroczy.... Nie! Koniec tego!
  Kiedy dziewczyna rano się obudziła, Rona nie było w pokoju, a kiedy się spotkali oboje udawali, że nie pamiętają o rozmowie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KRÓTKI, WIEEEEEEEEEEEEEEEEM.
Miał być wczoraj, to też wiem. Ale byłam taaaaka padnięta.... W sobotę z przyjaciółmi zorganizowałam maraton HP, no ale mieliśmy pewne problemy i zaczęliśmy oglądać o 21. Poszliśmy spać po 2, a rano dokończyliśmy maraton. Niby nic, ale straszliwie chciało mi się spać.
W szkole co raz lepiej, tylko dużo nauki.
Nie wiem co jeszcze napisać.... Źle się czuję i jestem zmęczona, więc przepraszam za wszystkie błędy, mam nadzieję, że wybaczycie.
PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKIE BŁĘDY JĘZYKOWE, ORTOGRAFICZNIE I INNE TAKIE. NIE MAM SIŁY SPRAWDZAĆ TEKSTU. przepraszam.

Pozdrawiam,
Stokrotka <3
  

3 komentarze:

  1. Mam tylko jedno zasadnicze pytanie: po kiego grzyba dałaś tą kanapę?! xD Ja bym ją "usunęła" i wtedy Ron i Hermiona spaliby razem w łóżku :P
    Słodkie sceny, ale szkoda, że tak krótko... Ja mamnza to odwrotny problem, bo piszę, piszę i piszę, i nie wiem kiedy skończyć! :D
    Masz minusa za to, że skłóciłaś ich ze sobą w takim momencie. Ale masz plusa za to, że dzięki tek sprzeczce mam pomysł do mojego ff :3
    Podsumowując, rozdział fajny, ale nadal za krótki :/

    Życzę weny i czasu na pisanie!
    Trzymaj się :*

    PS Znowu się rozpisałam. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko jedno zasadnicze pytanie: po kiego grzyba dałaś tą kanapę?! xD Ja bym ją "usunęła" i wtedy Ron i Hermiona spaliby razem w łóżku :P
    Słodkie sceny, ale szkoda, że tak krótko... Ja mamnza to odwrotny problem, bo piszę, piszę i piszę, i nie wiem kiedy skończyć! :D
    Masz minusa za to, że skłóciłaś ich ze sobą w takim momencie. Ale masz plusa za to, że dzięki tek sprzeczce mam pomysł do mojego ff :3
    Podsumowując, rozdział fajny, ale nadal za krótki :/

    Życzę weny i czasu na pisanie!
    Trzymaj się :*

    PS Znowu się rozpisałam. Przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba muszę się zgodzić z Audrey. Nic dodać, nic ująć... Stwierdziłam dokładnie to samo po przeczytaniu tego rozdziału.
    Czekam na cd :*

    OdpowiedzUsuń