środa, 19 czerwca 2013

17. Nowa praca.

 Dzień zapowiadał się jak zawsze. Rudy chłopak niechętnie wstał z łózka i otworzył okno. Spojrzał w stronę miejsca, gdzie jeszcze wczoraj stało łóżko polowe jego przyjaciela, Harrego. Harry "wyjechał" wczoraj i miał wrócić niedługo. Łóżko zniknęło, ponieważ czarnowłosy miał zostać w Norze na stałe, więc pani Weasley zamierzała przygotować mu pokój.  Ron przypomniał sobie krótką rozmowę, która przeprowadzili niedawno.
- Harry, a ty masz zamiar wrócić do Hogwartu? - zapytał.
- Wiesz... Myślałem już o tym - odpowiedział.
- I co? - zapytał z nadzieją.
- Nie chciałbym rozstawać się z Ginny na tak długo, ale chyba jednak nie wrócę.
- To dobrze...
- A co, ty też nie wracasz? - zdziwił się, a Ron chciał już coś odpowiedzieć, ale Harry mu przerwał - Trochę głupie pytanie.
Chłopak się zaśmiał, a Ron tylko lekko uśmiechną. Nastąpiła cisza.
- A Hermiona? - Ron jak zwykle ostatnimi czasami wzdrygnął się, gdy usłyszał to imię.
- Ona wraca.
- To nie fajnie, nie? - rudy wydusił z siebie tylko coś w rodzaju "Taaa" i więcej do tego tematu nie wracali.
 Ani Ron, ani Ginny nie powiedzieli nikomu o zerwaniu rudego z Hermioną. Ginny bardzo często spędzała czas z Ronem. Grali w szachy, quidditch, chodzili nad staw, czasem na spacery. Ginny zapraszała także Rona, gdy szła gdzieś z Harrym, ale on oczywiście się nie zgadzał. Nie mógł patrzeć na zakochaną parę. Wzbudzało to u niego obrzydzenie i smutek. Bardzo dziwne uczucie. Sam Ron starał się nie myśleć o dziewczynie co było  bardzo trudne. A im bardziej się starał tym bardziej o niej myślał. Bardzo chciał do niej napisać. Ale co? Nadal nie wiedział dlaczego z nim zerwała, a po za tym nie chciał być nachalny. Raz gdy siedział z Ginny w pokoju dziewczyny do oka zapukał Errol. Chłopak chciał podejść, aby wpuścić sowę, ale Ginny była pierwsza.
- To do mnie - powiedziała i podeszła do łóżka. List schowała pod poduszkę.
- Z kim piszesz? - zapytał ciekawy.
- Nie twoja sprawa!
- Piszesz z Hermioną?!
- Nie! Czy mógłbyś wyjść z mojego pokoju?! - ale Ron tylko wpatrywał się w siostrę.
- Proszę??!! - nie pozostało mu wtedy nic innego, wyszedł.
Przez resztę tamtego dnia zastanawiał się czy był to list od Hermiony, a jeśli tak to czy wszystko z nią dobrze.
  Chłopak ubrał się i zszedł na dół.
- Cześć bracie -powitała go ruda.
- Cześć. Gdzie rodzice?
- Tato w pracy, a mama w kurniku - odpowiedziała. - Dziś jedziemy odwiedzić George'a, jedziesz z nami?
- Oczywiście - usiadł przy stole i zaczął nakładać na tosta masło.
Dzień ciągną się długo. Ron i Ginny pomagali mamie w kurniku, a potem wszyscy wyruszyli na Pokątną. Rodzina szybko znalazła się w sklepie, który prowadzili bliźniacy. Tak jak wcześniej było tu pełno dzieciaków i nie tylko. Rudzi przecisnęli się przez tłumy i dotarli do lady, ale nie stał George. Za ladą była Angelia Johson.
- Dzień dobry pani Weasley, cześć Ron, Ginny - powiedziała jednocześnie obsługując klientów.
- Angelia? Co ty tu robisz? - zdziwiła się Molly.
- Przepraszam, ale mamy bardzo dużo klientów.
- No tak... Powiesz nam tylko gdzie jest George?
- Poszukajcie tam - wskazała palcem.
Weasleyowie poszli więc w tym kierunku.
- Ooo, Lee! - zatrzymała się Ginny.
- Dzień dobry - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Szukamy Georga, pomożesz nam? - uśmiechnęła się serdecznie Molly.
- O tam stoi - Lee wskazał palcem w stronę najbliższej ściany. Ron od razu poznał brata. Był opaty o ścianę i obserwował biegające dzieci. Nie wyglądał jak zawsze. Nawet z pewnej odległości było widać sińce pod oczami. Miał też inny wyraz twarzy. Wcześniej uśmiech nie schodzi mu z twarzy, a teraz? Ehhh.... Szkoda gadać...
- Cześć synku! - powitała syna matka i przytuliła.
- Dzień dobry - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Przywitał się też z Ginny i Ronem. Rodzina rozmawiała, ale Ron jednocześnie przyglądał się bratu. Tak bardzo chciał, żeby obok niego stał Fred, a nie George. Albo najlepiej, żeby stali razem. Przypomniał sobie pogrzeb Freda. Jeszcze wtedy chodził z Hermioną. Przypomniał sobie co Hermiona mu wtedy obiecała... "Nie" - pomyślał - "Nie myśl o tym idioto!".
- Hermiona jest jeszcze u was? - imię dziewczyny wyrwało Rona z zadumy.
- N-nie, teraz rodziców.
- Aha.
- Angelia i Lee teraz u ciebie pracują?
- Tak. Im więcej pracowników tym lepiej. Ostatnio nie mogę się skupić.
"Ja też" - pomyślał Ron.
- Może znacie jeszcze kogoś kto by chciał mi tu pomagać? - zapytał George.
Zapadła chwila zadumy.
- Ja znam - powiedział nagle Ron.
- Kogo?
- A może mnie byś przyjął?
- Ciebie? - zaśmiał się.
- Dlaczego nie? Nie mam co robić, do Hogwartu nie wracam. Mogę tu popracować.
- No dobrze, ale wiesz, że to nie jest tak łatwo?
- Spodziewam się.
- Hymmm... No dobrze.... Ale zaczniesz od przyszłego tygodnia.
- Dzięki.
Resztę dnia rodzina Weasleyów spędziła w sklepie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Znów przepraszam za długą (jak na mnie) nieobecność. Teraz oceny są już wystawione, więc mogę pisać ^^
Ale niestety zbliżają się wakacje, a moje wyglądają tak, że nigdy nie siedzę bezczynnie w domu, więc przerwy pomiędzy rozdziałami mogą być duże :/
P.S. W tekście może być dużo błędów, ale wróciłam właśnie z wycieczki szkolnej i jestem bardzo zmęczona, przez co mogłam coś niedokładnie napisać :c
                                                                                      Pozdrawiam,
                                                                                       Stokrotka

1 komentarz:

  1. Mam zaszczyt poinformować Cię, że zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award i do Versatile Blogger Award!!!

    ron-hermiona-milosc.blogspot.com

    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń