niedziela, 2 czerwca 2013

13. Pierwsza randka cz. 1

 Dzień zapowiadał się bardzo ładnie. Słońce, które wcześnie wstało obudziło rudego chłopaka. Wstał, przeciągnął się i podszedł do okna.
- Ładnie dziś - mruknął pod nosem - Harry, wstawaj!
Czarnowłosy chłopak przewrócił się tylko na bok i zakrył poduszką głowę.
- Jak chcesz, ja idę - wyją z szafy ubranie, zaliczył poranna toaletę i zszedł do kuchni, gdzie zastał panią Weasley i Hermionę przygotowujce śniadanie.
- Dzień dobry - powiedział wesoło, podszedł do brązowowłosej i pocałował ją w policzek, a ona obdarzyła go życzliwym uśmiechem.
- Zapowiada się bardzo ładny dzień - oznajmiła z uśmiechem Molly, gdy Ron siadał do stołu. Chwilę później śniadanie było gotowe, a domownicy i Harry zeszli na dół. Wszyscy szybko zjedli i zniknęli oprócz Rona i Hermiony. Była kolej zmywania naczyń rudzielca, a dziewczyna chciała mu pomóc. Zebrała wszystkie talerze i podała je Ronowi, a on wyczyścił i odłożył na miejsce zaklęciem.
- Ron, czy my kiedyś byliśmy na randce? Nie chodzi mi o spacer, czy kompanie się nad stawem. Chodzi mi o taką prawdziwą randkę - powiedziała dziewczyna. Rudy chwilę się zastanawiał.
- Nie wiedziałem, że chcesz, abym cię gdzieś zaprosił, przepraszam - przeprosił.
- Nie, nie. Po prostu  tak teraz pomyślałam, że może miło by było gdybyśmy razem wybrali się gdzieś dalej.
- Ale gdzie? - zapytał Ron i oboje pogrążyli się w głębokiej zadumie.
- A może gdzieś do świata mugoli - zaproponowała Hermiona.
- To świetny pomysł! - oznajmił z uśmiechem - Ale gdzie? - Ron powtórzył pytanie.
- Hmm... A może do kina?
- Do czego? To jakiś rodzaj sportu? - zdziwił się chłopak.
- Nie - zaśmiała się Hermiona - Pamiętasz jak opowiadałam ci o telewizji?
- Tak, pamiętam.
- No, to w kinie ogląda się tak jakby telewizję. Tylko jest większy ekran i mugole oglądają nowe filmy. Rozumiesz? - zapytała.
- Yhym. Tylko gdzie jest to kino?
- W Londynie jest dużo kin, ale ja zabiorę cię do takiego, gdzie rodzice chodzili ze mną jak byłam młodsza.
- Super - powiedział rudy z uśmiechem.
- Kocham jak się uśmiechasz - powiedziała i cmoknęła chłopaka w usta - to wybierzemy się tam po obiedzie. Mam gdzieś jeszcze mugolskie pieniądze.
Potem poszli do pokoju Hermiony i położyli się na łóżku. Dziewczyna czytała, a chłopak się jej przyglądał. Po obiedzie poszli się przebrać. Hermiona włożyła niebieską, przewiewną sukienkę i czarne baleriny, a Ron dżinsy, jasną koszulkę i trampki. Wziął też bluzę. Było bardzo ciepło, ale wiał chłodny wiatr. Spotkali się na korytarzu.
- Gotowy? - zapytała z uśmiechem dziewczyna.
- Oczywiście - zeszli razem na dół i chcieli już wychodzić.
- Gdzie idziecie? - zatrzymała ich pani Weasley.
- Do kina, mamo - powiedział dumnie Ron.
- Do czego?
- Do mugoli, pani Weasley - wytłumaczyła Hermiona. - Wrócimy wieczorem.
- Miłej zabawy - powiedziała, a para wyszła.
- Dlaczego dopiero wieczorem? - zdziwił się Ron.
- Bo zaplanowałam randkę. Taką prawdziwą randkę - powiedziała i złapała chłopaka za rękę. Zaraz potem znaleźli się w jakiejś cichej uliczce Londynu.
- Chodź za mną - rozkazała brązowowłosa i oboje ruszyli przed siebie. Parę chwil później wyszli na bardzo ruchliwą ulicę. Samochodów i ludzi było naprawdę dużo.
- To tam - pokazała chłopakowi Hermiona. Weszli do dużego budynku. Na dole było pełno stolików, przy których siedzieli mugole. Dziewczyna złapała rudego za rękę.
- Tak się nie zgubimy - powiedziała z uśmiechem i poprowadziła na piętro. Na górze było pełno dużych, ciężkich drzwi, a nad nimi świeciły nazwy filmów. Dla Rona było to bardzo fascynujące. Cały czas się oglądał. Dobrze, że dziewczyna trzymała go za rękę, bo już dawno by się gdzieś zagapił. Podeszli do lady, gdzie stali ludzie przy komputerach w dziwnych strojach.
- Witamy w naszym kinie. U nas zawsze wszystkie nowości. W czym mogę służyć? - zapytał dziwnie ubrany mugol.
- Dzień dobry. Chcielibyśmy się dowiedzieć co w tym momencie gracie i czy macie na to jeszcze bilety.
- Dobrze - powiedział i zaczął coś stukać w komputerze. Ronowi od razu powiększyły się oczy i chciał koniecznie zobaczyć co dziwnie ubrany mugol robi.
- Za pięć minut będziemy grali romans....
-Nie, nie chcemy romansów - przerwała mu Hermiona. - Wolelibyśmy coś... Przygodowego?
- No dobrze - powiedział i znów zaczął stukać coś w komputerze. - Zaraz będziemy grali film przygodowy "Tylko nie niedźwiedzie".
- Są jeszcze bilety?
- Sprawdzę  - i znów zaczął coś stukać w komputerze. Ron jak zwykle był zaciekawiony, a Hermiona tylko przewróciła oczami.
- Tak, mamy jeszcze miejsca w ostatnim rzędzie - oznajmił.
- To my poprosimy dwa bilety - powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze - kolejny raz zaczął stukać coś w komputerze.
- Na gacie Merlina - szepnęła Hermiona, a Ron zaśmiał się cicho. Zapłacili i poszli do sali. Film opowiadał o podróżniku, który przyleciał do Europy, aby szukać lam. Zamiast lam znalazł grupkę niedźwiedzi. One go napadły, on uciekał, a potem się okazało, że niepotrzebnie uciekał, bo te niedźwiedzie są bardzo przyjazne. Na koniec podróżnik spadł ze skały. Przez cały seans Hermiona obserwowała Rona i śmiała się cicho. Chłopakowi naprawdę podobało się kino. Ciągle miał szeroko otwarte oczy i próbował przybliżyć się do ekranu.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podzieliłam ten rozdział na dwie części, bo myślę, że będzie za długi :P Pierwsza część nie jest "romantyczna" ani nic takiego, ale zapewniam, że to tylko takie krótkie wprowadzenie. Dalszy ciąg powinien pojawić się jutro wieczorem :)
Dziękuje za ponad tysiąc odsłon bloga ^^ Mam nadzieję, że to nie ja tyle nabiłam....
                                                                                                                       Pozdrawiam,
                                                                                                                         Stokrotka
                               

1 komentarz:

  1. Haha, taki zwykły rozdzialik :) Powiem coś więcej przy następnej części :P
    A tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)
    Pozdrawiam
    PS Jeśli boisz się, że sama nabijasz statystyki, to jest możliwość, że blogger nie będzie liczył twoich wejść ;)

    OdpowiedzUsuń