sobota, 4 maja 2013

1. Nora

Jest lipcowe po południe. Dziewczyna o burzy brązowych włosów stoi w średnim, fioletowym pokoiku. Jej kufer stoi tuż obok niej. To Hermiona Granger, 17-sto latka, która możliwe, że po raz ostatni zerka na swój pokój. Przed kilkoma minutami rzuciła na swoich rodziców zaklęcie zapomnienia, aby byli bezpieczni. Teraz musi jak najszybciej przenieść się do Nory, aby jej rodzice jej nie zauważyli. Nora. Aż ciarki ją przechodzą, jak pomyśli o tym, że już niebawem będzie musiała opuścić Norę ze swoimi przyjaciółmi. Jednym z nich jest Harry Potter, wybraniec. To on musi zabić Voldemorta. Bardzo się o niego boi, kocha go jak brata, znają się przecież tyle lat. Drugim towarzyszem jest Ron Weasley. Ron. Jak tylko go sobie przypomniała poczuła przypływ pozytywnej energii. Hermiona była zakochana w Ronie od paru lat, straszne było gdy w tamtym roku w Hogwarcie Ron chodził z Lavender. Hermiona strasznie wtedy cierpiała. Przypomniał jej się też dzień w którym zarwali. Pamięta jak Lavender zobaczyła Rona razem z Hermioną idącym razem. Był tam też Harry, ale pod peleryną niewidką. Przypomniał jej się też pogrzeb Dumbledor'a podczas którego Ron objął ją ramieniem, a następnie cały czas trzymali się za ręce. "Ciekawe czy dla niego było to po przyjacielsku"- Pomyślała Hermiona. Miała nadzieję, że nie. 
 Nagle usłyszała kroki po schodach. Tak się zamyśliła, że zapomniała o swojej podróży. Wzięła kufer i teleportowała się pod Norę. 
 Stara, dobra Nora. Przyjeżdżała tu jeszcze jako beztroska dziewczynka, a teraz... Nawet nie chciała o tym myśleć.  
 Podeszła do dziwi i zapukała. Cisza. Powtórzyła czynność i nadal cisza. Przecież pisała Ronowi, że przyjedzie dziś po południu. Zapukała znów i dopiero teraz zobaczyła reakcję. Wysoki rudy chłopak otworzył jej dziwi.
-Cześć!- powiedział z szerokim uśmiecham na twarzy
-Cześć Ron! - odpowiedziała Hermiona odwzajemniając uśmiech
-Przepraszam, że nikt nie otwierał, ale zapomniałem, że nie ma nikogo w domu. Rodzice i Ginny pojechali na zakupy. - oznajmił Ron, zaprosił brązowowłosą do środka gestem.
- Och, Ron zostaw - powiedziała Hermiona kiedy Ron podniósł jej kufer - sama sobie poradzę.
- Daj spokój Hermiono, on jest ciężki - powiedział - mama przygotowała ci pokój Billa.
- Fajnie - powiedziała z uśmiechem Hermiona
- Chodź, zaniesiemy twój kufer i opowiesz mi co u ciebie
                                                                                     *
  Ron tak bardzo się cieszył, że Hermiona przyjechała tak wcześnie. Po Harrego mieli się wybrać dopiero za dwa tygodnie. Był w Hermionie zakochany od czwartej klasy, jak nie dłużej. Kochał jej pięknie włosy, piękne orzechowe oczy... Tak naprawdę wszystko!
Bill miał pokój na samej górze, mia piękny widok na okolicę. W pokoju jest duże łóżko, szafa, biurko z krzesłem oraz kanapa.
 Ron postawił kufer Hermiony obok łóżka i podszedł do kanapy, gdzie brązowowłosa usiadła.
- To co robiłaś po zakończeniu Hogwartu? - spytał Ron
- Tak naprawdę to nic, siedziałam w domu z.... - zatrzymała się Hermiona - rodzicami - dokończyła, a jej oczy napełniły się łzami.
 - Coś się stało Hermiono? - zapytał Ron - Coś nie tak z twoimi rodzicami? 
Hermiona zaczęła płakać, a Ron objął ją ramieniem. Poczuł jak Hermione przechodzi dreszcz, pozytywny dreszcz. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił, dlaczego ją przytulił. To był taki impuls.
- Ciiiii.... - wyszeptał - Hermiono, co się stało?
                                                                           *
Hermiony głowa spoczywała na piersi Rona. Nie chciała płakać, ale czuła się bardzo dobrze w objęciach przyjaciela. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Piękne, błękitne oczy patrzące na nią. Widziała w nich troskę.
- Musiałam na nich użyć zaklęcie zapomnienia, aby jak najszybciej uciekli z Anglii, aby Voldemort ich nie dopadł - wyszlochała - Oni nie wiedzą, że mają córkę
 Ron przez chwilę obserwował Hermionę ze zdziwioną miną. Zaraz potem dotknął dłonią jej policzka i otarł jej łzy.
 Poczuła jak przechodzi przez nią dreszcz, kolejny dziś dreszcz. Otarł jej już wszystkie łzy, lecz jego ręka nadal tkwiła na policzku Hermiony. Potem zabrał rękę z policzka i odgarną jej włosy z czoła, a następnie parę kosmyków włożył jej za ucho. Hermiona nadal patrzyła w jego piękne oczy. Teraz i on patrzył w jej oczy. Przez chwilę myślała, że się pocałują... Jeszcze tylko chwilka....
 I nagle Ron zwiesił głowę i popatrzył się w podłogę. Dopiero teraz dziewczyna zauważyła jak jego uszy płoną. Była też przekonana, że jej policzki są czerwone.
 Ron spojrzał na nią spode łba.
- Przepraszam - wymamrotał - bardzo Ci współczuję
I znów ją objął. Zastanawiała się za co ją przepraszał, za to jaki jest? "Jest wspaniały" pomyślała Hermiona.
                                                                            * 
 Ron czuł, że jego brzuch zaraz wybuchnie od motylków. Oderwał się od Hermiony i spytał:
- Jesteś głodna? Mama zostawiła Ci obiad
- Tak, jestem trochę głodna
 Więc poszli razem do kuchni. Po obiedzie przyjechali rodzice Rona i Ginny. Wszyscy witali Hermionę i rozmawiali do późnej nocy.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stokrotka

6 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to tak. Cieszę się, że powstał jeszcze jedem blog o Romione ;D
    Będzie więcej do czytania. Co do rozdziału, to błedów ortograficznych nie wypatrzyłam, ale kilka stylistycznych. Początkowa scena zdawała mi się trochę sztuczna, ale dalsze sceny były dobrze opisane ;D Najbardziej podobała mi się scena końcowa, jak Ron chciał pocałować Hermionę :P
    Życzę weny i pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuje za komentarz, postaram się poprawić :)

      Usuń
  3. Fajnie, fajnie ;)
    Nie będę Ci wytykać błędów, bo to pierwszy rozdział i z czasem się wyrobisz, zwłaszcza, że nie było ich strasznie dużo.
    Cóż mogę jeszcze powiedzieć... Podobało mi się, ale trochę krótkie :/ Robisz, natomiast, fajne opisy, więc tego się trzymaj.
    Pozdrawiam i czekam na cd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za komentarz, dużo dla mnie znaczy :)
      Tak, masz racje trochę za krótkio, aż dziwne, że pisałam to godzinę :P Następny rozdział będzie dłuższy :)

      Usuń