poniedziałek, 6 maja 2013

3. Łąka

 Prze kolejne dwa dni była piękna pogoda. Ron, Ginny oraz Hermiona często przebywali w ogrodzie, chodzili na spacery lub kąpali się w stawie.
 Hermiona przez cały czas nosiła serduszko, które razem z Ronem znaleźli na strychu. Nie zdejmowała go nawet na noc, nie przeszkadzało jej w spaniu, było bardzo lekkie. Cały czas powtarzała sobie, że to serduszko jest od Rona. Nie było to kłamstwo lecz nie była to też całkowitą prawdą. Ron wmawiał sobie to samo; że to serduszko on jej podarował.
 Słońce już wzeszło, zapowiada się kolejny piękny dzień. Brązowowłosa przekręciła się w łóżku i otworzyła oczy. Spojrzała na rudowłosą, która leżała trochę wyżej na swoim łóżku (Hermiona spała na łóżku polowym) i już nie spała, patrzyła się w sufit.
- Dzień dobry - powitała ją z uśmiechem Hermiona - Długo nie śpisz?
- Witam - odpowiedziała Ginny i odwróciła głowę do przyjaciółki - niedawno się obudziłam.
- Słuchaj Ginny... - zaczęła Hermiona. Bardzo się martwiła o rudowłosą. Zastanawiała się dlaczego cały czas nie ma humoru, a przynajmniej dobrego humoru - mogę wiedzieć co się dzieje?
- Ale z czym? - zapytała
- Z tobą! Cały czas chodzisz taka... przygnębiona - powiedziała Hermiona nieco podnosząc głos
- Nie, nic.. - odpowiedziała - ... A Ron ci nic nie mówił?
- Nie, raczej nie - odpowiedziała
- To dobrze - powiedziała dziewczyna i zeszła z łóżka - myślałam, że mówicie sobie wszytko.
- Bo mówimy - odpowiedziała brązowowłosa i także wstała.
- Ciesze się - oznajmiła ruda, wzięła swój szlafrok i wyszła z pokoju, prawdopodobnie pomaszerowała do kuchni.  Hermiona podeszła do szafy i wyjęła koszulkę i szorty, które nosiła ostatnio bardzo często. Ubrała się i podeszła do lustra. Uśmiechnęła się na swój widok; jej włosy były wszędzie, osaczyły całą jej głowę i dobierały się do twarzy. Spróbowała chociaż w małym stopniu je rozczesać ( tak, próbowała ) i spięła je w wysoki kucyk*. Większość dziewczyn w jej wieku malowała się, a nawet Ginny często chodziła z makijażem. Hermiona nie lubiła spędzać godzin przed lustrem, wolała poczytać książkę lub pouczyć się. A poza tym nigdy nie dbała jakoś "bardzo" o swój wygląd.
 Wpadła na pomysł aby obudzić Rona, na pewno jeszcze spał. Pościeliła łóżko  i wyszła z pokoju. Chwilę później była już przy drzwiach prowadzących do pokoju przyjaciela. Zapukała delikatnie, ale tak jak się spodziewała nie uzyskała odpowiedzi. Cichutko otworzyła drzwi i wślizgnęła się do pokoju. Tak jak się spodziewała rudowłosy jeszcze słodko spał. Wyglądał bardzo śmiesznie, a zarazem słodko. Jego długie włosy oplotły mu całą twarz. Cichutko, jak tylko umiała podeszła do okna i otworzyła je na całą szerokość. Czekała chwilę na reakcję przyjaciela lecz nie uzyskała jej. Podeszła do jego łóżka. Już nie starała się iść jak najciszej. Usiadła na skraju łóżka.
- Ron - wyszeptała - wstawaj! Odgarnęła mu włosy z czoła - wstawaj! - powiedziała trochę głośniej. Teraz Ron usłyszał to i otworzył oczy. Zdziwił się na widok dziewczyny.
- Hermiono, co ty tu robisz? - zapytał zaspanym głosem
- Budzę cię śpiochu! - odpowiedziała z uśmiechem - ubieraj się szybko, ja zaczekam pod drzwiami.
                                                                             *
 Tak więc Ron wstał i ubrał się w ubranie, które wyją z szafy. Bardzo się cieszył, że Hermiona przyszła go obudzić. Było to dla niego takie... Miłe! Tak, myślę, że to dobre słowo.
 Chwilę później wyszedł z pokoju. Hermiona siedziała na podłodze oparta o ścianę.
- Nareszcie! - powiedziała. Ron pomógł jej wstać i razem zeszli na śniadanie. Była tam już Ginny zajadająca tosta oraz pani Weasley krzątająca się jeszcze po kuchni.
- Dzień dobry - powiedziała gdy zobaczyła przyjaciół siadających do stołu
- A nawet lepszy - zaśmiał się Ron
- Mamo, kiedy w końcu przyjedzie Bill z tą.. tą... - zamyśliła się Ginny - z jego towarzyszką?
- W piątek, za dwa dni - odpowiedziała pani Weasley
- Mamy po śniadaniu pomóc w czymś pani? - zapytała Hermiona
- Nie nie trzeba - odpowiedziała pani Weasley i wyszła z kuchni
- To co dziś robimy? - spytał Ron kończąc posiłek
- Możemy iść na spacer, jest taka ładna pogoda - odpowiedziała z uśmiechem Hermiona
- Idźcie sami, ja nie mam ochoty na żaden spacer - odpowiedziała Ginny i czmychnęła do swojego pokoju.
 Więc przyjaciele poszli. Ruszyli w stronę pól, Ron chciał zaprowadzić Hermionę na łąkę.
 - Słuchaj, Ron - zaczęła Hermiona gdy wyszli z Nory - spytałam dziś rano Ginny dlaczego jest taka pochmurna...
- O nie... - przerwał jej Ron
- Ronaldzie Weasley, proszę mi nie przerywać - powiedziała to z bardzo poważną miną - a więc spytałam dziś Ginny dlaczego jest taka pochmurna - kontynuowała - i ona zdziwiła się dlaczego mi nie powiedziałeś. Powiedziała, że myślała, że wszystko sobie mówimy. Szczerze mówiąc ja też tak myślałam - mówiąc to zatrzymała się i Ron zrobił to samo. Spojrzeli sobie w oczy.
                                                                                *
 Hermiona kochała te oczy. Zawsze, zawsze gdy w nie patrzyła odpływała. Co prawda, to prawda. Ron miał na prawdę piękne oczy.
 - Ale Hermiona - zaczął tłumaczyć się Ron - ja ci naprawdę mówię wszystko
- No to o co chodzi Ginny? - spytała Hermiona powracając do rzeczywistości
- No już dobrze... - powiedział i spuścił głowę - na pogrzebie Dumbledor'a Herry zerwał z Ginny.
- Ale dlaczego? - spytała zdziwiona brązowowłosa - myślałam, że się kochają.
- Tak, ja też tak myślałem - powiedział i podniósł głowę - dokładnie nie wiem dla czego, nie chciałem już jej tak dręczyć i tak dużo wycierpiała - powiedział - i uwierz mi Hermiono, zawsze będę mówił ci wszystko - kontynuował - zawsze. Hermiona mimowolnie uśmiechnęła się i złapała go za rękę. Sama nie wiedziała dlaczego.
- Dziękuje, że mi w końcu powiedziałeś - uśmiechnęła się jeszcze bardziej - ja też przed tobą nie mam tajemnic i postaram się ich nie mieć. Ron także się uśmiechnął.
- Chodź, pokażę ci piękne miejsce - powiedział i pociągną ją do przodu. Przez całą drogę trzymali się za ręce. Tak jakby byli parą.
 Zaraz potem doszli na piękną łąkę na której było pełno kwiatów.  Usiedli pod wielkim, starym drzewem, a Ron zerwał mały bukiecik i wręczył go Hermionie. Długo rozmawiali, nie wrócili nawet na obiad. Rozmawiali o pomyśle Rona aby przebrać Ghula za siebie i udawać, że jest chory i nie może wrócić do szkoły na co Hermiona krzyknęła coś w stylu "Ron, jesteś genialny !!!" Potem znów rozmawiali o Voldemorcie, Harrym i horkruksach. Potem w jakiś dziwny sposób zmienili na temat ich samych.
- Ron, pamiętasz ja spytałam cię dlaczego jesteś dla mnie taki miły? - spytała Hermiona
- Yhym... - odpowiedział Ron i trochę się zmieszał
- Odpowiedziałeś wtedy, że tylko dlatego, że "lubisz" - powiedziała - czy mógłbyś bardziej rozwinąć swoją wypowiedź
- Nie wiem czy to dobry pomysł, Hermiono - kontynuował - czy możemy porozmawiać o tym później?
- No dobrze - odpowiedziała i tak skończyli ten temat. Gdy wracali także trzymali się za ręce. Ron pomógł Hermionie wstać, a potem już jakoś tak zostało.
 Do Nory wrócili na kolację. Po kolacji grali razem w szachy, a gdy poczuli zmęczenie rozstali się i poszli to swoich pokojów. Gdy Hermiona weszła do sypialni, Ginny już słodko spała. Włożyła bukiecik od Rona do małego wazoniku na oknie i położyła się do łóżka. Wiedziała, że jutro nie ominie jej rozmowa z przyjaciółką, ale na razie nie zamęczała się tym. Myślała o kolejnym pięknym dniu spędzonym z Ronem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę się rozpisałam :) Przepraszam.
* Zauważyłam, że w większości opowiadać Hermiona w lato chodzi w rozpuszczonych włosach. Uwierzcie mi, że nie da się! Mam dokładnie takie same włosy i gdy tylko wyjdę na dwór gdy jest ciepło topię cię!

W ostatnim opowiadaniu popełniłam kolejnych parę błędów, mam nadzieję, że troszkę się poprawiłam :)
Dobra już was nie zanudzam :)



                                                                                                                                  Pozdrawiam, 
                                                                                                                                     Stokrotka 

4 komentarze:

  1. Myli się każdy, a te błędy u Ciebie są tak małe, że aż niezauważalne :))
    Szczerze myślałam, że opowiadanie będzie o losach Hermiony i Rona po bitwie o Hogwart, ale przed rozdziałem "Dziewiętnaście lat później" ;) Ale tylko dlarego, że już nie mogę się doczekać :D
    Pytanie zupełnie nie związane z opowieścią: czy słowa w nagłówka są zpolszczonym "Nobody say it was easy?"- z "The Scientist" w wykonaniu zespołu Coldplay? Jeśli tak to masz u mnie wielkieeeego "+" ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :) Tak, nagłówek jest właśnie z tej piosenki :)

      Usuń
  2. Haha, naprawdę super ;)
    Jest uroczo! I w tym rozdziale nie doszukałam się w ogóle błędów :P
    Fajne opisy i bardzo dobrze, że jak to ujęłaś, się rozpisałaś :D
    Dłuższy komentarz dam pod następnym postem ;)
    Pozdrawiam
    PS Całkowicie się z Tobą zgadzam w sprawie włosów :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że sie rozpisałaś. Im więcej tym lepiej. Narzioe twój najlepszy rozdział. Fajnie opisujesz sceny, masz na nie pomysły itp.
    PŻyczę weny i czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń