środa, 8 maja 2013

4. Harry Potter

  Ron właśnie się obudził. Słońce dopiero wstało i widniało nisko na niebie. "To dziś" - pomyślał. Dziś mieli zabrać Harrego do Nory. Miało to nastąpić dopiero w nocy, ale i tak, to dziś. Z jednej strony był zły na Harrego za to, że skrzywdził Ginny. Wprost nienawidził go za to. Z drugiej strony nie mógł się doczekać spotkania z przyjacielem, zapytania czy wszystko dobrze i czy żyje.
 Usłyszał krzątanie się po kuchni. Pani Weasley pewnie już wstała. Wczoraj wieczorem przybyli Bill z Fleur. Za dwa dni ich ślub.
 Rudzielec wstał i podszedł do okna. Pogoda nie była za ciekawa. Wyją z szafy ubranie i ubrał się. Zaraz potem był już w kuchni.
- Cześć mamo - powitał matkę i usiadł do stołu.
- Dzień dobry - odpowiedziała - co tak wcześnie wstałeś?
- Nie wiem, chyba pogoda tak na mnie działa - skłamał - Kiedy śniadanie?
- Właśnie teraz - powiedziała i postawiła na stole tosty - Śniadanie! - krzyknęła. Po parunastu minutach zeszli domownicy i Hermiona. Zjedli śniadanie rozmawiając o pogodzie, Proroku Codziennym. Starali się omijać temat Harrego.
- Ginny, posprzątaj pokój gościnny - rozkazała mama rudzielców po zjedzeniu śniadanie - Arturze i Billu, odgnomcie ogródek - ciągnęła - Ronie i Hermiono, proszę posprzątajcie pokój dzienny.
Tak więc przyjaciele udali się do salonu. Hermiona wycierała kurze, a Ron czyścił kanapę.
                                                                                *
- Cieszysz się? - zapytała przerywając ciszę
- Z czego? - zapytał zdziwiony
- Że będzie ślub twojego brata - opowiedziała
- Aaa.. No.. Tak w sumie to się nie zastanawiałem - powiedziawszy to spojrzał na brązowowłosą - A co?
- Tak pytam - spojrzała na przyjaciela z uśmiechem - myślałam, że to fajnie jak rodzeństwo się żeni.
- Możliwe, nie wiem - odpowiedział -  chyba jest mi to obojętne
- Jest ci to obojętne?! - oburzyła się dziewczyna, ale z uśmiechem - Przecież to ślub! Wiążesz się z kimś na zawsze!
- Może masz racje - opowiedział spokojnie - ale tak naprawdę to po co wiązać się na całe życie?
- Jak ludzie się kochają - oburzyła się brązowowłosa - to chcą być ze sobą na zawsze.
- Możliwe - Ron nadal był bardzo spokojny - ja jeszcze nikogo nigdy nie kochałem.
Hermiona zatrzymała się na chwilkę.
- A Lavender? - zapytała
- Lavender?! - parskną śmiechem Ron - to, że z nią chodziłem to nie znaczy, że ją kochałem! O ile można to nazwać chodzeniem.
Hermiona też lekko się uśmiechnęła.
- Ja też - oznajmiła
- Ty też co?
- Ja też nigdy nikogo nie kochałam - Kochała Rona. Tak. Ale myślała,że to może być tylko zauroczenie. A po za tym była pewna, że rudy nie odwzajemnia jej uczucia. Kocha, ją ale tylko jak siostrę.
- A Krum? - zapytał i też się zatrzymał - Przecież z nim chodziłaś.
- Sama nie wiem czy chodziłam - odpowiedziała - i ja go nie kochałam, nie kocham i kochać raczej nie będę.
- To dobrze - wymknęło się Ronowi
- To dobrze? - zapytała z uśmiechem Hermiona
- To znaczy... - Ron się zmieszał -... Myślę, że nie był to chłopak dla ciebie.
- Nie był to chłopak dla mnie?! - krzyknęła - Jak jesteś  taki mądry, to wskaż chłopaka dla mnie!
                                                                          *
-Jejku, Hermiono - powiedział - nie krzycz tak.
- Przepraszam - przeprosiła - To proszę, wskaż chłopaka dla mnie.
Ron nie bardzo wiedział co odpowiedzieć. Miał powiedzieć "Stoi za tobą i czyści poduszkę". Nie... Rudy był pewny, że dziewczyna nie odwzajemnia jego uczucia. No bo dlaczego miała odwzajemniać?! Kim on był w porównaniu do Kruma lub nawet do Harrego?
- Nie wiem - skłamał
- Tak, ja też myślę, że Lavender "nie była dla ciebie odpowiednią dziewczyną"- zaśmiała się - i nie umiem wskazać lepszej.
- To dobrze. - Hermiona odwróciła się do Rona i posłała mu miły uśmiech, a on odesłał jej to samo. Po godzinie salon lśnił. Zmęczeni padli na kanapę.
- Nie mogłam dziś spać - oznajmiła dziewczyna - strasznie się martwię o Harrego.
- Ja też źle dziś spałem - odpowiedział rudowłosy - ale będzie dobrze, zobaczysz. Po obiedzie przyjadą członkowie Zakonu Feniksa i ustalimy plan jak zabrać Harrego. To już niebawem.
- Mam nadzieję
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nic nie wnosi, jest krótki i trochę nudny (jak dla mnie). Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów, bo mam już pomysły i zobaczymy jak to wyjdzie. Dziękuje za ponad 200 wejść na bloga i jednego obserwatora. Myślę, że to dobry wynik jak na blog który ma niecały tydzień i jest o Romione, a wszyscy dobrze wiedzą, że nie jest to bardzo lubiana para.
                                                                                                                                            Pozdrawiam,
                                                                                                                                               Stokrotka


2 komentarze:

  1. Może i rozdział nic nie wnosi, ale mi się podobał. Pomysł z tą sceną w salonie jest naprawdę fajny i nawet oryginalny, bo raczej nie opisuje się tego typu rozmów w ich wykonaniu, a Tobie dobrze to wyszło ;)
    Wynik jest naprawdę super i już widać, że ludzie będą czytać Twojego bloga :) Poza tym fanów Romione jest więcej niż myślisz xD
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Angie13. Nie wnosi nic, ale jest ciekawy. Też załuważyłam, że coraz więcej osób lubi Romione i mysle, że twój blog odniesie sukces.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń