Ron, Harry oraz Hermiona niedawno przybyli na Grimmauld Place. Nie wiedzieli, że w tak krótkim czasie, tyle rzeczy może się zmienić. Hermiona postanowiła, że tej nocy cała trójka będzie spała w jednym pokoju. Właśnie wyjęła śpiwory ze swojej torebki i podała jeden Harremu, drugi Ronowi, a trzeci zostawiła dla siebie. Harry rozstawił się trochę dalej. Chciał pomyśleć, pobyć sam. Ron też zamierzał się oddalić.
- Mógłbyś położyć się obok mnie? - zapytała Hermiona- Proszę.
- Oczywiście. - powiedział ze zmęczonym uśmiechem Ron. Było mu już trochę lepiej po dostaniu wiadomości od rodziców. Rozłożyli swoje śpiwory obok siebie, a Ron podszedł do kanapy i zwioł trzy zakurzone poduszki. Najpierw wyczyścił je zaklęciem, a potem ułożył na posłaniu dziewczyny.
- O nie! -zaprotestowała - każdy bierze po jednej!
- Nie Hermiono! - powiedział chłopak - jesteś dziewczyną i to ty powinnaś wziąć wszystkie poduszki!
- Harry, a ty co o tym myślisz? - zapytała Harrego
- No wiesz, ja...
- Harry! - przerwał mu Ron.
- ... już śpię! - dokończył i odwrócił się plecami do towarzyszy.
- No widzisz Hermiono? - zapytał z uśmiechem - Ty musisz wziąć wszystkie.
- Ale Ron, weź chociaż jedną - błagała.
- Hermiono!
- Ron!
- No dobrze, już dobrze.
Gdy dziewczyna poszła do łazienki Ron i tak odłożył poduszkę na jej posłanie. "Nie może przecież leżeć na ziemi" - pomyślał. Dziewczyna bardzo długo siedziała w łazience i Ron już zasnął. Wygaszacz rudego leżał tuż obok jego głowy więc użyła go.
*
Wpełzła pod śpiwór i westchnęła. " No tak, Ron i tak dał mi tą poduszkę" - pomyślała - "Kochany jest". Wzięła swoją różdżkę i szepnęła "Lumos". Od razu na końcu różdżki pojawiło się światełko. Jak najciszej wyjęła ze swojej torebki książkę Historia Hogwartu. Zamierzała spędzić z nią całą noc. Ostatnio Hermiona cierpiała na bezsenność. Gdy tylko zasypiała śniły się jej koszmary o Voldemorcie i wyprawie po horkruksy. Raz śniło jej się, że razem z przyjaciółmi, Ronem i Harrym byli w jakimś ogromnym zamku. Ludzie tam byli bardzo dziwni i wypytywali o jakieś dziwne rzeczy. Gdy pytali Rona, a on nie chciał odpowiedzieć, zdenerwowali się i zabili jakimś zaklęciem. Hermiona wtedy obudziła się z płaczem. Nie mogła przecież stracić przyjaciół. Harrego ani Rona, a tym bardziej Rona! To było dla niej naprawdę straszne, więc całe noce próbowała czytać. Tak, próbowała, bo przeważnie w pewnym momencie zasypiała i budziła się z krzykiem, budząc przy tym swoją współlokatorkę, Ginny.
Mijała już chyba druga godzina od zgaszenia światła, a Hermionie zamykały się oczy.
*
Ron się przebudził i przewrócił na bok. Chciał sprawdzić czy z Hermioną wszystko dobrze. Zauważył, że dziewczyna wcale nie śpi tylko czyta.
- Hermiono. - wyszeptał - Ty nie śpisz?
- Ojej, przepraszam - odszepnęła - Obudziłam cię?
- Nie, ale dlaczego nie śpisz? - szeptał zaspany.
- Jakoś nie chce mi się spać. - skłamała.
- Proszę cię, nie kłam - poprosił
- No dobrze - szepnęła - ostatnio nie mogę spać.
- Dlaczego? Coś się stało? - przestraszony Ron otworzył szeroko oczy i podparł się na łokciu.
- No bo wiesz... - szepnęła - Wiesz....
- Hermiono, proszę powiedz mi - poprosił.
- No dobrze - zaczęła - No, bo jak zasypiam to cały czas mi się śnią te... Koszmary.
- Ale wiesz, że musisz trochę spać? - zapytał.
- Tak wiem. - odpowiedziała - Ja "trochę" śpię.
- Oj, Hermiono - westchnął - martwię się o ciebie, wiesz?
Dziewczyna uśmiechnęła się słabo.
- Dziękuje, ale nie masz o co. - zapewniła go. - Zaraz położę się spać.
*
Mówiąc to odłożyła książkę i szepnęła "Nox", a światełko zgasło. Różdżkę schowała pod poduszę, pod jej głową, a jej oczy dość szybko przyzwyczaiły się do ciemności. Odwróciła się w stronę Rona. Bacznie ją obserwował. Wyciągnęła rękę w jego stronę.
- Możesz złapać mnie za rękę? - szepnęła.
Ron nie odpowiedział tylko dotkną jej dłoni. Miał takie silne i bezpieczne ręce. Kolejna rzecz, którą w nim kochała, jego ciało. Nie był taki chudy i mizerni jak Harry. Był o wiele lepszy od Harrego. We wszystkim. A przynajmniej ona tak sądziła.
Wróciła do rzeczywistości i doszło do niej, że cały czas się na niego patrzy, a on na nią.
- Poczekam aż zaśniesz. - wyszeptał.
- Nie musisz. - odpowiedziała
- Muszę. - uparł się
- Dziękuje - wyszeptała.
- Za co?
- Za to, że jesteś. - po tych słowach zamknęła oczy i od razu zasnęła. Tej nocy nie miała koszmarów. Wręcz przeciwnie, miała bardzo miłe sny.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak właśnie sobie wyobrażałam pierwszą noc na Grimmauld Place :) Dziękuje, za wszystkie komentarze i uwagi. Myślę, że w poprzednim rozdziale wszystkie błędy usunęłam. Dziękuje też za czterech obserwatorów i prawie 400 wejść na bloga, znaczy to dla mnie naprawdę wiele ♥
Pozdrawiam,
Stokrotka
Mi się strasznie podobał :)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że gdybym opisywała tą sytuację, to zrobiłabym to w podobny sposób :D
Pozdrawiam :*
Tylko nie rozumiem dlaczego ominęłaś [według mnie] kilka ważnych momentów między tymi rozdziałami. Na przykład podróż po Harrego lub Przyjęcie weselne itd.
OdpowiedzUsuń