niedziela, 12 maja 2013

5. Wesele

Hermiona właśnie pomagała Ginny uporać się z sukienką. Ślub zaraz miał się zacząć, przez okno widziała, że schodzili się już goście. Ruda w końcu założyła swoje ubranie. Nie wyglądała, aż tak źle.
- Wyglądasz... - zaczęła Hermiona
- Ohydnie! - dokończyła Ginny
- Nie dokładnie to miałam na myśli, ale... - przerwała brązowowłosa.
- Ginny! - usłyszały głos pani Weasley
-O nie... - powiedziała cicho dziewczyna - Już idę mamo! - i wybiegła z pokoju.
 Przez to całe pomaganie Ginny, Hermiona zapomniała o sobie. Wyjęła z szafy sukienkę, którą razem z mamą na początku wakacji kupiły specjalnie na tą okazie. Była ona zwiewna, w kolorze bzu. Do niej miała buty na wysokich obcasach. Nie była do nich w stu procentach przekonana, ale założyła je. Przez całe lato chodziła w związanych włosach, więc tym razem rozpuściła je. Od razy zrobiło jej się cieplej, ale postanowiła wytrzymać. Przez wyjściem chwyciła jeszcze swoją torebkę, na którą jakiś czas temu rzuciła zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Gdy zeszła, w dużym pokoju stała Fleur, a obok niej kręciły się jej mama, siostra oraz matka rudzielców. Ginny siedziała na kanapie z założonymi rękami i naburmuszoną miną. Była tam też jakaś starsza pani. "To chyba cioteczna babcia Rona, Muriel" - pomyślała Hermiona. Kiedyś oglądała razem z Ronem i Ginny ich album rodzinny. Dziewczyna weszła do salonu i grzecznie się przywitała.
- Oh, czy to jest ta mugolaczka? - spytała starsza pani - Ma fatalną postawę i za chude pęciny!
- Panią też bardzo miło widzieć. - odpowiedziała Hermiona i czym prędzej wyszła do ogrodu. Było tak pełno ludzi, a najwięcej rudych osobników. Chwilę szukała wzrokiem swoich przyjaciół. Zaraz potem zobaczyła Rona rozmawiającego z jakimś rudym chłopcem. To był Harry, wypił eliksir. Pomknęła w ich stronę, a Ron ją zauważył.
- Wyglądasz ekstra! - powiedział gdy do nich podeszła.
- Zawsze ten ton zaskoczenia! - odpowiedziała z przekąsem.
Chwilę porozmawiali i pośmieli się. Naglę Hermiona zobaczyła... Nie, to nie może być on... A nie, to on! Hermiona zobaczyła Wiktora Kruma! Szedł w ich stronę. "O nie." - pomyślała i poczuła, że się czerwieni. Spojrzała na Rona. On też się czerwienił. Harry pokazał mu miejsce, a potem cała trójka usiadła w drugim rzędzie. Ceremonia trwała krótko i zaraz potem zaczęły się tańce. Przyjaciele usiedli przy stoliku obok Luny, ale ona zaraz poszła tańczyć, a na jej miejscu usiadł Krum.
 Chodź zatańczymy  - powiedział nagle Ron do Hermiony i wyciągną rękę w jej stronę. W brązowowłosej wszystko się zaczęło kotłować. Najpierw powiedział jej, że wygląda "ekstra", a teraz zaprosił ją do tańca.
 Nie czekając chwili dłużej podała mu dłoń. Gdy oddalili się trochę od stolika wróciła do rzeczywistości:
- Ron, zaczekaj, ja nie umiem tańczyć - powiedziała z poważną miną.
- Jak to nie? - zdziwił się - na Balu Bożonarodzeniowym tańczyłaś wspaniale.
- Tak, ale wtedy bardzo długo uczyłam się kroków!
- Spokojnie, ja też nie jestem za dobrym tancerzem - powiedział z uśmiechem - po prostu... - Przerwał i złapał ją za drugą rękę, bo jedną już trzymał. Przetańczyli pierwszą, potem drugą i trzecią piosenkę. Cały czas śmiali się i świetnie bawili. Hermiona wreszcie mogła zapomnieć o tym wszystkim, o śmierci, o tym czego się dowiedzieli, o tym, że już niedługo będą musieli opuścić przytulną i bezpieczną Norę. No, może nie aż tak bezpieczną, ale przytulną i miłą. Kiedy patrzyła w oczy rudzielca.... jakkolwiek banalnie to brzmi... odpływała. Były takie niebieskie jak niebo w letni, upalny dzień. Teraz patrzyły na nią. Widziała w nich radość, tak, bardzo dużo radości. Kochała je, kochała go.
                                                                                  *
 Ron był szczęśliwy, że Hermiona przyjęła jego zaproszenie tańca. Już wcześniej układał sobie plan jak zaprosić dziewczynę do tańca, a gdy Krum usiadł do stolika poczuł się zagrożony. Nie był może świetnym tancerzem, ale lubił to. Weasley'owie często urządzali "imprezy" lub byli na nie zapraszani. Czarodzieje bardzo lubią tak obchodzić urodziny i inne ważne dla nich święta, więc Ron już od małego tańczył.
 Teraz patrzył w oczy Hermiony. Były takie piękne! Brązowe, może trochę czekoladowe, nie, nie... Raczej orzechowe... Tak, orzechowe. Był taki szczęśliwy, bo ona była. Kochał ją. Cieszył się też dlatego, że tańczyli już trzeci utwór.
 Nagle piosenka się zmieniła na trochę wolniejszą. Oboje się przerazili.
- Co teraz? - zapytała dziewczyna - Może usiądziemy? Trochę się zmęczyłam.
- A może chciałabyś zatańczyć ze mną tą ostatnią piosenkę? - zapytał szybko rudy, aby nie odeszła. "Po co ja o to zapytałem" - bił się w środku.
- No dobrze, ale nie wiem czy potrafię - zgodziła się brązowowłosa.
- Dziękuje - odpowiedział z uśmiechem - musisz położyć mi to ręce - położył jej ręce na swoich ramionach - i trochę się przybliżyć - przyciągną dziewczynę. Sam wplótł dłonie w jej talię. Oboje śmiali się i kiwali na boki. Po pewnym czasie dziewczyna spoważniała, on tak samo. Patrzyli sobie w oczy, bardzo poważnie. Hermiona westchnęła i położyła głowę na jego ramieniu. Ronowi zrobiło się bardzo ciepło. Chyba nigdy nie był tak blisko dziewczyny i chciał by aby ta chwila trwała wiecznie. Niestety piosenka skończyła się bardzo szybko, a przynajmniej tak wydawało się Ronowi.
- Dziękuje za taniec - powiedział chłopka z uśmiechem - usiądź z Harrym, a ja pójdę po coś do picia. Gdy szedł po napoje nogi miał jak z waty i nie bardzo do niego dochodziło z kim przed chwilką tańczył.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moim zdanie trochę za krótko, ale mam problem z opisywaniem emocji. Muszę się jeszcze tego nauczyć :)
                                                                                                                                                                                 
                                                                                                                          Pozdrawiam,
                                                                                                                            Stokrotka ♥                                                                                                                      



2 komentarze:

  1. Całkiem dobrze piszesz. Faktycznie, brakuje mi tu opisów uczuć, ale nie jest źle. Też mam trochę z tym problem. Szczerze mówiąc pierwszy raz spotykam bloga o Ronie i Hermionie. Ale zaciekawiłaś mnie, więc chyba jeszcze wpadnę ;D
    Pozdrawiam
    PS Zapraszam do siebie, na dwa blogi:
    dwie-historie.blogspot.com
    szeptzycia.blogspot.com
    Byłabym bardzo szczęśliwa,gdybyś mnie odwiedziła.
    PS 2 Zlikwiduj weryfikację obrazkową, bo jest trochę denerwująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładny ten rozdział ;)
    Może rzeczywiście trochę za mało opisałaś emocje bohaterów, ale to można jeszcze wyrobić :) Natomiast jeśli chodzi o długość, to brak opisów uczuć możesz zastąpić np.: opisami wyglądu bohaterów, ich charakterystycznych zachowań, a także krajobrazu- myślę, że wiesz o co mi chodzi.
    Poza tym strasznie mi się podobała scena, w której Ron określał kolor oczu Hermiony i się bardzo nad tym zastanawiał- uśmiałam się xD
    Na końcu wypatrzyłam kilka ortografów, po pierwsze, mówi (pisze) się "westchnęła" a nie "wzdychnęła", a po drugie, "chciałby" pisze się osobno, a po trzecie "piosenka się skończyła" a nie "skączyła". Nie miej mi za złe, że wytykam Ci błędy, bo sama wiem, jak trudno jest je czasem autorowi wyłapać :)
    Pozdrawiam :D
    PS Zgadzam się z przedmówczynią co do weryfikacji, ona na serio nic nie daje, tylko utrudnia życie.

    OdpowiedzUsuń