czwartek, 23 maja 2013

10. Znowu w Norze

 Od Drugiej Bitwy o Hogwart minął zaledwie tydzień. Dobro wygrało, a ludzie się cieszyli. Niestety nadal nie mogli dojść do siebie po utracie bliskich. W Norze aktualnie oprócz Weasleyów przebywali Harry i Hermiona. Harry miał tam zamieszkać. Rodzina jadła obiad.
- Pani Weasley, czy mogłabym tu zostać do lipca? - Zapytała Hermiona.
- Tak, oczywiście skarbie, zawsze jesteś tu mile widziana. - powiedziała ze zmęczonym uśmiechem Molly. - Ale mogę wiedzieć dlaczego właśnie do lipca?
- Chciałabym w lipcu poszukać moich rodziców - odpowiedziała. Nagle wszyscy usłyszeli atak kaszlu. To Ron zakrztusił się kurczakiem.
- C-co? - spytał po złapaniu oddechu.
- Co "co"? - zdziwiła się dziewczyna.
- Chcesz jechać do Australii? - zdziwił się.
- Ron, muszę odnaleźć swoich rodziców - wyjaśniła mu spokojnie.
- Ale ty nawet nie wiesz gdzie oni mieszkają! - podniósł trochę głos.
- Dobra, później sobie porozmawiacie. - wtrącił Harry. Resztę obiadu spędzili w ciszy. Po obiedzie Ginny i Harry pomogli Pani Weasley w kuchni, a Artur gdzieś poszedł. Ron czmychną jak najprędzej do swojego pokoju, a Hermiona usiadła na kanapie w salonie. Ron i Hermiona nie rozmawiali ze sobą przez tydzień. To znaczy rozmawiali, ale nie o tym co się stało podczas bitwy. Hermione straszne to dręczyło, Rona tak samo. " Może do niego pójdę?" - pomyślała i już wstała, gdy znów usiadła. " Nie, na pewno jest bardzo zajęty. ". Chwilę później znów wstała, ale zrezygnowała. " Mogłam mu powiedzieć w Hogwarcie, a najlepiej jak zerwał z Lavender. Miałabym problem z głowy " - pomyślała.
                                                                            *
Ron siedział na łóżku. Widział jak Hermiona wchodzi do salonu. W pierwszej chwili chciał za nią iść, ale potem zrezygnował. " Teraz do niej pójdę i z nią porozmawiam. " -pomyślał i wstał z łóżka. " Ale co ja jej powiem?! " - znów usiadł na łóżku. Hermiona go pocałowała podczas Bitwy o Hogwart i to nie w policzek. Był to najpiękniejszy moment w jego życiu. Niestety teraz gdy na nią patrzył nie mógł oderwać wzroku, a gdy napotykał jej wzrok od razu czerwieniały mu uszy. " Teraz do niej pójdę! Na pewno! " pomyślał i wstał. " Nie zrobię to jutro " - podszedł do okna. Zobaczył Ginny i Harrego przytulających się pod drzewem.         " Dobra, idę do Hermiony " - podszedł do drzwi i przekręcił klamkę. Pod drzwiami stała brązowowłosa.
- O cześć! Mogę wejść? - spytała dziewczyna i poczuła, że zaczyna się czerwienić. Stała pod drzwiami chłopaka już jakiś czas i bała się wejść. Weszła do pokoju i stanęła przy łóżku.
- Ładny dziś dzień. - powiedziała. " Co ty mówisz?! " - pomyślała. Ron staną naprzeciwko dziewczyny.
- Ładny. - odpowiedział, jego uszy były bardzo czerwone. Oboje patrzyli w podłogę.
- Bardzo ci współczuję.
- Wiem.
- Yhym. - nastąpiła cisza, niezręczna, długa cisza. - Ron? - chłopak podniósł wzrok, Hermiona zrobiła to samo, więc znów zajęli się podłogą.
- Yhym.
- Musimy porozmawiać - oznajmiła.
- Cały czas rozmawiamy - odpowiedział.
- Nie.
- Co nie? - podniósł wzrok na dziewczynę i ona też to zrobiła. Tym razem próbowali wytrzymać jak najdłużej.
- My nie rozmawiamy.
- A co robimy?
- Gadamy o jakiś pierdołach! - wybuchła. - Ron posłuchaj mnie teraz dobrze?
- Tak.
- I nie przerywaj, dobrze?
- Tak.
- Ron ja cię przepraszam za to co się stało w Hogwarcie. Bo... Ron co ty robisz? - Ron podniósł rękę.
- Mogę ci przerwać? - Zapytał rudzielec.
- Nie!
- Przepraszam.
- No to ja cię przepraszam, to były emocje i nie wiedziałam co robię, bo wiesz - zamknęła oczy - to wszystko działo się tak szybko i wiedziałam, że zaraz może się stać coś bardzo strasznego, i możemy zginąć, tak jak mówiłeś w Komncie i...
Ron zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Nawet nie zauważyła kiedy się przybliżył.
- Właśnie to chciałem ci powiedzieć. - powiedział gdy się oderwali.
- Naprawdę? - nie bardzo wierzyła.
- Aha.
- Czyli ty?
- Tak.
- I ja?
- Yhym.
- Na gacie Merlina. - powiedział dziewczyna i wtuliła się w chłopaka. Czuła się jak głupia nastolatka. Tak strasznie się cieszyła, że nareszcie sobie wszystko wyjaśnili i przy tym nie musieli dużo mówić. Ron czuł tak się tak samo. To znaczy, nie jak głupia nastolatka, tylko straszliwie się cieszył. Bardzo dobrze czuł się obejmując Hermionę.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział bardzo krótki i może trochę słaby, ale jakoś nie mam weny :)
                                                                                                                         Pozdrawiam,
                                                                                                                         Stokrotka :)

2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że może i miałaś lepsze notki, ale ta też jest fajna. Nieźle się uśmiałam :D
    Na początku myślałam, że najfajniejszy moment był wtedy, gdy Ron stwierdził "Tak, porozmawiam z nią teraz", a potem "Nie, zrobię to jutro", lecz zdecydowanie wszystko bije na głowę fakt, że Ron (bo któż by inny) podniósł rękę w czasie rozmowy, zgłaszając się do odpowiedzi xD
    Wyjątkowo sympatyczny rozdzialik ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie te notki są bombowe!!!

    OdpowiedzUsuń